z Wrocławia w Sokoliki - ŻYCIÓWKA
Sobota, 17 lipca 2010
· Komentarze(0)
Zdecydowałam się w końcu pojechać do mojej wspinaczkowej mekki rowerem:) Wyjazd o 5 rano i trzy godziny snu - nie było łatwo się rozkręcić.Tym bardziej, że temperatury nie sprzyjały, do godziny 12 męczyłam się z 30 stopniowym upałem. Droga wiodła wiochami do Kątów Wrocławskich, potem nieco zboczyłam z kursu i dojechałam do krajowej piątki by jechać już nią prawie do samego końca - czyli do zjazdu na Janowice Wielkie w Radomierzu. Po drodze w upale ratowałam się wodą z jeziora albo prosto z zakupionej w sklepie butelki - po zaspokojeniu pragnienia zawartość lądowała na mojej zgrzanej głowie, koszulce i chustce, która potem miło chłodziła mi czoło i kark.

