Szybka wycieczka w pogoni za zachodzącym słońcem. Lekko wilgotne wieczorne powietrze, koła same kleją się do ziemi. Wspinacz powiedziałby, że to byl zajebisty warun :)
Fajna rodzinna wycieczka. Trzeba było zdjac noge z gazu (pedału:)), ale za to mialam towarzystwo rodzicow, babeczke i kawe w termosie :) Opatowicka i park przygody w opłakanym stanie, wszędzie pełno mułu, brak ogrodzenia, będą się musieli mocno postarać, żeby odbudować wszystko na początek sezonu.
droge z pracy troszku sobie urozmaiciłam wyjazdem na budowana obwodnice w okolicach mostu milenijnego. Fajne miejsce do rozwijania dużych prędkosci, idealny asfalt i zero samochodow, oby budowali jak najdluzej :)
Wyjazd w stronę Kozanowa, krajobraz miejscami jak po albo w trakcie wojny… Wielkie góry z wykorzystanych worków z piaskiem, zapory gumowe, na wałach taśmy blokujące wjazd i policjant co 10 metrów, od czasu do czasu słychać gdzieś dźwięk syreny. Na szczęście woda opada, na ulice wyjeżdżają już wozy czyszczące jezdnie z błota, dziesiątki ludzi pracuje żeby to miejsce przywrócić do stanu sprzed powodzi. A wydaje się ze woda to żaden żywioł, ze jest wolna i przewidywalna. Kozanow, zbudowany zresztą na poniemieckim polderze powodziowym, przekonał się już nie pierwszy raz, ze to nieprawda.
wyjazd mial na celu raczej zbadanie sytuacji powodzowej we Wroclawiu nic cele turystyczna. Niestety na ten sam pomysł wpadło wiele innyh osób z Wrocławia wiec na wałach prawdziwe tłumy. w okolicach wyspy Opatowickiej prawdziwe pielgrzymki, także dla bezpieczeństwa trzeba było zsiąść z roweru. Wyspa zalana, jaz zamknięty, jedynie na pobliski most można było wjechać . Odra robi naprawdę piorunujące wrażenie szczególnie wystające korony drzew. Jeśli ma sie w pamięci obraz sprzed powodzi widac wyraźnie, że rzeka dwa razy poszerzyła swoje koryto.
Droga do pracy dzisiaj mocno urozmaicona. Jako że biegnie wałami nad Odrą, dzisiaj obserwowałam podnoszący się poziom wody. A wracajac o 16 przejezdzałam pomiędzy tłumem na wałach i dziećmy robiącymi sobie zdjęcia na tle wylanej rzeki. Po drodze widziałam też objawy wszechogarniającej paniki dotyczącej plotek na temat braku wody w calym Wrocławiu. Starsza pani pobiła wszelkie rekordy wioząc trzy zgrzewki (3x6 = 18 butelek) wody na rowerze... Ludzie jednak muszą zawsze znaleźć sobie jakieś ciekawe zajęcie :)